Wczoraj zniknelismy na jeden dzien zarowno z zasiegu informacyjnego jak i cywilizacyjnego. Przejezdzalismy przez bardzo ladny i ogromny park krajobrazowy, ktory znajduje sie miedzy Huntsville a Ottawa. O ile polska jesien okreslana jest jako zlota, to ta kanadyjska zasluguje na miano zloto – miedziano – brazowo – patynowej z domieszka ognistej, glebokiej czerwieni. Wspaniala uczta dla oczu. Na calej dlugosci drogi wiodacej przez park sa zorganizowane sciezki tematyczne, poczawszy od historii parku i resztki osady z 1880 az po siedliska bobrow i moczary gdzie mozna spotkac losie. Nie omieszkalismy przy tym wybrac sie na parogodzinne wioslowanie kanoe. Szkoda, ze tu jest juz tak zimno (okolo 2-4 st.C) ale za to wspaniale widoki. Losia nie dane nam bylo zobaczyc, bobra za to… tez nie – niech zaluja ;-)
Dzis czeka na nas jeszcze Ottawa, moze poszczesci sie nam z poszukiwaniami informacji o Pawle Edmundzie.