Po sniadaniu wyjechalismy z hotelu Malia Cariari i udalismy sie w 4-godzinna podroz na zachodnie wybrzeze Kostaryki w okolice Santa Cruz. Ciekawostka jest, ze przy glownych ulicach stoja liczni miejscowi oferujac przejezdzajacym wszelkiego rodzaju towar – od swiezych owocow poczawszy (las frasas, mango), poprzez okulary przeciwsloneczne, czapki z daszkiem, skonczywszy na zabawkach – czyli to wszystko, co moze byc przydatne w podrozy.
Kiedy dotarlismy do Paradisus Playa Conchal ujrzelismy ogromna przestrzen tuz nad oceanem, w ktorej zaklete moga byc wszelkie marzenia i oczekiwania przyjezdzajacych tutaj ludzi, spragnionych odpoczynku, jakiego doznac mozna w miejscu stworzonym na podobienstwo Raju. Przed nami wylonily sie ogromne polacie pol golfowych, egzotyczne ogrody porosniete palmami, jukami, kwiatami, baseny, a posrod tych pieknych okolicznosci – luzno rozmieszczone loggie oddzielone od siebie egzotyczna roslinnoscia. Zostalismy przywitani prez personel resortu kieliszkiem pysznego drinku z wisienka i zakwaterowani w jednym z najlepszych pokoi przeznaczonych dla gosci korzystajacych z oferty Royal Service (podkreslam, ze bylo to dla nas z Norbim ogromnym zaskoczeniem…taki szczesliwy traf…). Z przymruzeniem oka patrzylismy na to, jak segreguja nas wsrod gosci hotelowych zakladajac na reke zlota lsniaca bransoletke z napisem SR (Servicio Regal) upowazniajaca nas do korzystania z wszelkich luksusow hotelowych i kompleksowej obslugi. Tym sposobem nieoczekiwanie wyladowalismy w wysokiej klasy pokoju nowoczesnie urzadzonym z salonem, sypialnia, dwiema lazienkami, jaccuzi na tarasie, z widokiem na basen, drink bar i restauracje Gabi oraz zielona, gorzysta przestrzen. W lodowce oczywiscie pelne zaopatrzenie we wszelkie mozliwe trunki.Totalna bajka! To bylo dla nas jak spelnienie dzieciecych snow i marzen o prawdziwie egzotycznych wakacjach! Nie mozemy uwierzyc w to, ze tak nam sie udalo i mozemy delektowac sie tymi luksusami. Totalna niepodzianka, tym bardziej, ze zawsze w podrozach przygotowani jestesmy na ekstremalne warunki. Ale jak widac – zycie jest nieprzewidywalne…. Chociaz i tak jestesmy zdania, ze luksus byla wspaniala odskocznia, ale tylko chwilowo. Potem w rajskie klimaty wkrada sie cos, co zaburza harmonie, niczym w barokowej sielance:¨”Et in Arcadia Ego” – nawet w Arkadii jest smierc…W tym przypadku chodzi bardziej o to, ze czlowiek musi zmierzac sie z czyms, tkwienie w stanie constans, nawet w luksusie, nie przynosi szczescia. Tymczasem cieszymy sie tym, ze mozemy sie cieszyc 7-ma wspanialymi dniami w tych okolicznosciach. A potm? Niewiadoma, tanie hostele, odrobina biedy, ale za to Przygoda! Zmiana biegunow…Jest w tym cos osobliwego 0 raz plawienie sie w luksusie, a raz mierzenie sie z niewygodami, brakiem funduszy…Towarzyszy tym stanom zupelnie inny typ przezywania chwili. Magiczne jest to, ze mozemy niemalze w rownym czasie doswiadczac tak odmiennych stanow podrozowania i zycia.
Zaraz po przyjezdzie wybralismy sie na lunch, zasmakowalam po raz pierwszy popularnego na Hawajach i Karaibach drinka Caipirinha…Ptem sjesta, spacer po resorcie, odpoczynek po podrozy i wchlanianie egzotycznego klimatu. Wieczorem kolacja w restauracji Gabi (na terenie resortu znajduje sie 8 restauracji z roznymi kuchniami swiata – m.in. japonska, wloska, francuska, karaibska, miedzynarodowa). Uwielbiam owoce morza, wiec moglam sie nimi rozkoszowac do woli! Wieczorem typowe dla tych klimatow show z udzialem latynoskiego zespolu.