Alez dzis mily poranek :-)) W dodatku z okna mamy bardzo ladny, sloneczny widoczek. Wszystko jest jak nalezy, dlatego tez przeciagalismy ten poranek w nieskonczonosc :-) Fakt jest taki, ze prawie caly dzisiejszy dzien sie relaksowalismy… az do poludnia, kiedy zdecydowalismy jednak cos zobaczyc, a koscioly i muzea otwarte sa tylko do 17:30. Na obiekty tzw. sakralne i archeologiczne sa dwa oddzielne karnety. Jak juz wspomnialem, dobrze miec legitymacje studencka, bo placi sie polowe, a nie jest to malo – kazdy karnet 70 soli na osobe! (znizka studencka 50% – wiek licza kalkulatorem, bo student studentem, ale tylko do 30. roku zycia – wczesniej bylo do 25.) Zdazylismy zwiedzic Katedre, w ktorej skald wchodza 3 jakby oddzielne koscioly ale pod jedna nawa – ciekawe rozwiazanie :-) To wlasnie tutaj wisi znany obraz M. Zapaty, znanego malarza szkoly cuskanskiej, przedstawiajacy „Ostatnia Wieczerze”, gdzie w punkcie centralnym lezy talerz z grilowana swinka morska i inne, charakterystyczne potrawy peruwianskie :-)) Z innych ciekawych obrazow jest jeden szczegolowo przedstawiajacy trzesienie ziemi, ktore nawiedzilo Cusco w XV wieku i cud, ktory wtedy nastapil w wyniku adoracji obrazu Jezusa, zwanego od tej pory „Panem Trzesien Ziemi”.

I tak dzien dobiegl konca. Na kolacje wyladowalismy jeszcze we wloskiej trattori, ktora kolo trattori chyba nawet nie stala. Swiadczyc o tym moglo serwowane ravioli i lasagna :-) Ale lepsze to niz „walkowana” przez nas przez dluzszy czas merienda :-)